Komentarze: 3
Siedze w czarnych okularach przed komputerem. Troche dziwne uczucie, bo jednak duzo czasu minelo jak zostawilam pare "czarniakow" w sklepowym kiblu. Mialam jakas ambe na napisanie notki, ktora by podsunowywala rok miniony. Miniony rok zaczal sie dupnie, nieudana impreza, szkoda wspominac. To byl styczen. Luty- depresja. Marzec- okruchy tozsamosci przebijaly sie przez moj mozg, wyrzuty sumienia, co do prawie wszystkiego. Kwiecien- powtorka z rozrywki. Maj- cieplo sie zrobilo, bas mialam sobie kupic. Czerwiec- zawiesili mnie w szkole. Lipiec- znalazlam sie nad morzem, bylo pokrecenie, z dnia na dzien, lepiej, ale w sumie zle. Sierpien- byl nieznosnie cieply, upalny, bylo brudno, wszytko sie kleilo do ciala. W sierpiniu zylam w niepokoju, a potem swietowano na wschodzi urodziny Mahometa i moje, ale to na polnocy. Wrzesien- niewazne, wiem, ze moglam umrzec, szczesliwa. Pazdziernik- znowu ciemne dni. Listpad- latanie po tlumie, w skorze chodzenie. Grudzien- dalej szukam siebie. Gdzies w okolicach swietojanek zaczelo we mnie wrzec za sprawa pewnej osoby, dzisiaj sobie to uswiadomilam. I caly rok minal...
I forgot to remember